W poprzednim wpisie napisałem m.in., że dla własnego dobra nie powinniśmy lekceważyć wezwań ze „skarbówki”, a niestawienie się w wyznaczonym terminie na pewno nie rozwiąże sytuacji, za to może ją skomplikować. Tymczasem w niektórych wezwaniach w sprawach karnych skarbowych możemy przeczytać, iż „stawiennictwo nie jest obowiązkowe”. Jak zatem to co napisałem ma się do treści pouczenia na wezwaniu?
W jakich sprawach możemy otrzymać wezwanie z takim pouczeniem?
Jeżeli otrzymaliśmy wezwanie z pouczeniem o nieobowiązkowym stawiennictwie, to sprawa dotyczy wykroczenia skarbowego, które może być zakończone w postępowaniu mandatowym.
Kiedyś w takich wezwaniach mogliśmy przeczytać, iż mamy się stawić z uwagi na „możliwość zakończenia postępowania mandatem”, czyli organ prowadzący postępowanie informował nas, iż sprawa może, ale nie musi zostać zakończona wymierzeniem mandatu.
Treść pouczenia została zmieniona w 2013 roku, a inspiracją tej zmiany był przepis art. 137§3 kks, a konkretnie jego twórcza interpretacja.
Jak wiadomo w postępowaniu karnym skarbowym karę grzywny w drodze mandatu karnego można nałożyć wyłącznie wtedy, gdy sprawca wykroczenia wyrazi zgodę na przyjęcie tego mandatu.
Art. 137. § 3. kks
Warunkiem nałożenia kary grzywny w drodze mandatu karnego jest wyrażenie przez sprawcę wykroczenia skarbowego zgody na przyjęcie mandatu; zgodę tę odnotowuje się na dokumencie mandatu karnego.
Bazując na treści tego przepisu ktoś (osoba pomysłodawcy nie jest mi niestety znana) doszedł do wniosku, iż skoro możemy odmówić przyjęcia mandatu karnego, to wcale nie musimy stawiać się na wezwanie, o czym powinniśmy zostać poinformowani. Wobec powyższego organom prowadzącym postępowania karne skarbowe nakazano zmienić treści pouczeń w wezwaniach. Pismo, które w tej sprawie zostało wysłane z Ministerstwa w swoim czasie wzbudziło wśród pracowników urzędów sporą konsternację i niedowierzanie, a później wywołało długą dyskusję, która nawet przeniosła się do internetu, więc pisząc o tym nie zdradzam żadnej tajemnicy.
Jak się domyślam pomysłodawca umieszczenia w wezwaniu informacji o nieobowiązkowym stawiennictwie kierował się przede wszystkim dobrem podatnika i skądinąd słuszną chęcią uproszczenia mu życia. Zastanawiam się jednak czy informacja o „nieobowiązkowym stawiennictwie” faktycznie pomaga podatnikom, czy raczej może im zaszkodzić.
Jak to wygląda w rzeczywistości, czyli od teorii do praktyki.
Jak tzw. przeciętny podatnik może zrozumieć informację, iż stawiennictwo nie jest obowiązkowe? „Jeżeli nie muszę się stawiać, to po co w ogóle wysyłacie do mnie wezwanie?” – usłyszałem kiedyś i trudno odmówić temu stwierdzeniu logiki.
Albo – „Jeśli napisaliście, że stawiennictwo nie jest obowiązkowe, to pomyślałem, że jak nie przyjdę, to sprawa będzie zakończona i nie dostanę żadnej kary” – i jak mi się wydaje, taka interpretacja również nie jest całkiem bezpodstawna.
Krótko mówiąc podatnicy czytający takie pouczenie często odbierają je w ten sposób, że ich niestawiennictwo załatwia sprawę i kończy ją w sposób dla nich korzystny. Tymczasem – „nic bardziej mylnego!”, jak zwykł mawiać pewien sympatyczny młodzieniec zajmujący się naukowymi ciekawostkami, którego obecnie możemy oglądać w reklamie jednego z banków.
Skąd się biorą moje wątpliwości, czyli dlaczego nasza nieobecność może nam nie wyjść na zdrowie.
To czy daną sprawę można zakończyć mandatem karnym organ prowadzący postępowanie może stwierdzić dopiero po ustaleniu wszystkich okoliczności podmiotowych i przedmiotowych danej sprawy. Okoliczności te ustala się m.in. na podstawie wyjaśnień sprawcy i przedstawionych przez niego dowodów. Oczywiście, jeżeli sprawca nie ma żadnych argumentów na swoją obronę, to jego stawiennictwo nic nie zmieni. Może się jednak zdarzyć tak, iż po złożeniu przez sprawcę wyjaśnień i ujawnieniu dowodów nieznanych wcześniej organowi postępowania, okaże się, że swoim zachowaniem w ogóle nie wypełnił on znamion czynu zabronionego. Może się również okazać, iż co prawda czyn zabroniony został popełniony, ale jego sprawcą jest zupełnie inna osoba.
Wynika z tego, iż nie stawiając się na wezwanie możemy działać na swoją niekorzyść, ponieważ pozbawiamy się możliwości złożenia wyjaśnień i przedstawienia dowodów, które mogłyby spowodować szybkie i pozytywne zakończenia sprawy.
Dochodzenie, czyli co nam grozi.
To jednak jeszcze nie wszystko. Jeżeli uznamy, że niestawiennictwo na wezwanie jest równoznaczne z odmową przyjęcia mandatu, to konsekwencją takiego niestawiennictwa może być rozpoznanie sprawy na zasadach ogólnych.
Art. 139 § 1 kks
W razie braku zgody, o której mowa w art. 137 § 3, sprawa podlega rozpoznaniu na zasadach ogólnych.
W pouczeniach najczęściej znajduje się informacja, iż „stawiennictwo nie jest obowiązkowe, a w przypadku niestawiennictwa sprawa może być rozpoznana na zasadach ogólnych”. Stawiam jednak diamenty przeciwko orzechom, że większość osób czytających pouczenie, albo nie doczyta informacji o możliwości rozpoznania sprawy na zasadach ogólnych, albo nawet jeżeli ją przeczyta, to i tak nadal nie będzie świadoma jakie są faktyczne konsekwencje niestawiennictwa.
Dla kogoś, kto nie jest prawnikiem albo nigdy nie miał do czynienia z postępowaniem karnym skarbowym (czyli dla zdecydowanej większości podatników) określenie „rozpoznanie na zasadach ogólnych” mówi raczej niewiele.
Tymczasem owo „rozpoznanie na zasadach ogólnych” oznacza, iż na skutek naszego niestawiennictwa urząd może wszcząć dochodzenie.
Niektóre urzędy zdając sobie sprawę z enigmatyczności określenia „rozpoznanie na zasadach ogólnych” piszą w wezwaniach wprost, iż konsekwencją nieusprawiedliwionego niestawiennictwa może być wszczęcie postępowania karnego skarbowego. Jest jednak wysoce prawdopodobne, że jak ktoś najpierw przeczyta, iż nie musi się stawiać na wezwanie, to najczęściej dalsza część pouczenia będzie dla niego mało istotna.
Konsekwencje wszczęcia dochodzenia.
Jeżeli w naszej sprawie zostanie wszczęte postępowanie, to ponownie zostaniemy wezwani do urzędu, ale tym razem już jako osoba podejrzana, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Po pierwsze w wezwaniu, które tym razem otrzymamy, już nie będzie pouczenia o „nieobowiązkowym stawiennictwie”, za to dowiemy się, iż nieusprawiedliwione niestawiennictwo może spowodować nasze zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie przez policję.
Po drugie zakładając nawet najbardziej optymistyczny scenariusz, czyli sytuację kiedy po wszczęciu dochodzenia wykażemy naszą niewinność, to i tak całe postępowanie będzie dłuższe i bardziej dla nas uciążliwe niż gdybyśmy przyszli na pierwsze wezwanie, w którym mieliśmy napisane „stawiennictwo nieobowiązkowe”. Wówczas urząd mógłby odstąpić od ukarania bez konieczności wszczynania postępowania, ogłaszania zarzutu i przesłuchiwania nas w charakterze podejrzanego.
W najgorszym możliwym scenariuszu sprawa, która pierwotnie mogła zakończyć się mandatem karnym, zostanie przekazana do sądu wraz z aktem oskarżenia, a sąd po przeprowadzeniu rozprawy wymierzy nam karę grzywny i obciąży kosztami postępowania.
Jak widać dla przeciętnego podatnika treść urzędowych pism wcale nie musi być jednoznaczna, a jej błędne zrozumienie może skomplikować postępowanie w stopniu zupełnie nieadekwatnym do wagi popełnionego czynu. Dlatego jeżeli coś wydaje się zbyt piękne żeby było prawdziwe, np. jeśli z treści pisma wzywającego nas do stawienia się w urzędzie wynika, iż wcale nie musimy się tam stawiać, to zanim wyrzucimy je do kosza w przeświadczeniu, że sprawa jest załatwiona, lepiej najpierw upewnijmy się czy wszystko dobrze zrozumieliśmy i jakie będą konsekwencje naszego zachowania.
Musimy pamiętać, iż decyzje, które jako strona podejmujemy w toku postępowania często mogą być nieodwracalne w skutkach dlatego nasza ewentualna nonszalancja czy zaniechanie mogą niepotrzebnie skomplikować prostą sprawę.